Nie znaczy to że pominęliśmy zwiedzanie samego miasta, o nie. Kilka obrazków z miejskiego życia, m. in. Art Gallery of Ontario Kensington Market – zdecydowanie oryginalne miejsce
;) Chinatown – jak zawsze można tu było tanio i dobrze zjeść CN Tower – ikona Toronto Downtown I w końcu niezapomniany widok – panorama Toronto w nocy z promu na wyspy!
Na koniec został nam obowiązkowy punkt każdej wizyty w te rejony – wodospady Niagara! Samo miasteczko Niagara Falls jest ciekawe – tyle możliwości wzięcia szybkiego ślubu to chyba poza tym tylko w Las Vegas
;) Wreszcie też ze względu na olbrzymią konkurencję przyzwoite ceny noclegów. Ale w końcu nie po to tu przyjechaliśmy lecz by wśród zimowego klimatu zobaczyć upragnione wodospady – "amerykański" i w końcu ten najbardziej znany widok - Horseshoe Falls Oczywiście w takim miejscu trudno by nie powstało wiele komercyjnych atrakcji – jednak w zimę większość z nich nie jest dostępna – zarówno wycieczka statkiem, jak i zejście "za" wodospady (możliwe jest tylko zejście do połowy, skąd widok jest co najmniej średni). Zamiast tego polecam spożytkować pozostałe $ na jedne z najlepszych win lodowych na świecie, z których słynie ten region – najlepiej do deseru, mniam!
Na tym w zasadzie mógłbym zakończyć tą krótką fotorelację, opuściliśmy w końcu przeraźliwie mroźną (przynajmniej w prowincji Quebec) Kanadę. ALE – przecież powrót z wycieczki mieliśmy z NY..
CDNCzęść 5 (i ostatnia) – Nowy Jork
Przy pomocy Megabusa za 1$ dostaliśmy się z Toronto do Nowego Jorku. Witajcie Stany Zjednoczone! Najtańszy nocleg jaki udało nam się znaleźć skierował nas do portowego Brooklynu – mieliśmy wrażenie że jesteśmy jedynymi białymi w okolicy
;) Nocleg udało nam się znaleźć w prywatnym pokoju ze śniadaniem za 26$ od osoby, co choć mega drogo jak na NY uważamy za fajną cenę – tym fajniejszą że mieliśmy rewelacyjnych gospodarzy – jednego dnia widząc że jem płatki z mlekiem na śniadanie host stwierdził "O nie, tak się nie jada w Ameryce!" wyszedł na 3min i wrócił z ryżem z podwójną porcją mięsa (kurczak+wołowina) mówiąc "To jest śniadanie, jedz" ;] Poza tym mieliśmy przysłowiowy rzut beretem do mostu brooklińskiego – który sam w sobie jest ikoną. Widok na Manhattan Nasze zwiedzanie było dość typowe jak na pierwszą wizytę. Zaszliśmy więc na Time Square nocą Musieliśmy też zobaczyć panoramę miejską nocą z samej góry – ze względu na więcej pozytywnych opinii zdecydowaliśmy się na Top of the Rock, a nie Empire State Następnego dnia trzeba było udać się pooglądać Statuę Wolności. Wybraliśmy opcję budżetową – z darmowego promu na Staten Island. Lecz przedtem zahaczyliśmy o Battery Park Widok z promu na Statuę Wolności I na Manhattan Mieliśmy szczęście że w tym czasie wypadał chiński nowy rok – idealny powód do odwiedzenia Chinatown I obejrzenia wszystkich parad Ogólnie jak zapewne zorientowaliście się ze zdjęć lub z własnych doświadczeń w Nowym Jorku w lutym nie jest zimno – śnieg jest raczej rzadkością. Nic więc dziwnego że z powodu dość intensywnych opadów śniegu które były zapowiedziane na następny dzień (ok 40cm śniegu miało spaść) amerykanie ogłosili stan klęski żywiołowej, uruchomili gwardię narodową i ewakuowali mieszkańców niektórych wysp
:D
:D
:D Ale czego się spodziewać po narodzie gdzie konieczne jest umieszczanie napisu "uwaga, gorące" na kubkach z kawą.. Podobno o całej sytuacji było nawet w polskich mediach, bo moi zaniepokojeni rodzice zadzwonili do mnie że usłyszeli że huragan/burza śnieżna ma przejść nad NY i jak my wrócimy do Polski
;) Nam taki śnieg był nie straszny i wyruszyliśmy na spacer po Central Parku. Oczywiście opisane miejsca nie są jedynymi które odwiedziliśmy, będąc 4 dni w NY da się zwiedzić całkiem sporo – ta relacja nie jest jednak przewodnikiem, musiała by być wtedy o wiele dłuższa;)
Wszystko co dobre kiedyś się kończy, i tak też skończyła się nasza Amerykańska przygoda. Czas więc na krótkie podsumowanie. Jeśli nie zraziły Was warunki pogodowe, mogą to zrobić koszty takiej wycieczki..
23 dni podróży – 2 na dojazd z/do Brukseli, 17 dni w Kanadzie i 4 dni w USA – kosztowały nas od osoby 4770zł :/ (za wszystko - loty, busy, wypożyczenie samochodu w Kanadzie, hotele, jedzenie, narty itd) z czego drugi najwyższy koszt po locie to 3 dni na nartach - kosztowały nas 1033zł/os..
Była to moja najdroższa podróż w życiu, i tak pozostanie na pewno w bliżej nieokreślonym czasie - na kontynent Amerykański nie wybieram się ponownie przez najbliższe kilka lat – koszty są zdecydowanie nie na kieszeń studenta, myślałem że uda mi się budżetowo jakoś podejść te kraje – nie udało się, wydałem na tą jedną wycieczkę więcej niż zwykle kosztują mnie 3 miesiące podróży – żałuję tylko trochę
;)
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek pytanie dotyczące któregokolwiek z opisanych miejsc - chętnie odpowiem, o ile będę w stanie
:)
Świetna relacja i piękne zdjęcia (czym robione?).Jeśli chodzi o koszty to naprawdę nie wyszły one tak wielkie proporcjonalnie do ilości czasu/odwiedzonych miejsc i atrakcji
;-) Ja byłam w Toronto w styczniu zeszłego roku ale na szczęście było znacznie cieplej (+/- 0st. C, niezamarznięta Niagara itp.) a i tak wszyscy śmiali się ze mnie że przyjeżdżam zwiedzać Kanadę zimą
:-)Dla Was pełen szacunek i jeszcze raz dzięki za relację!
Hey.Fajna relacja i swietne zdjecia mimo ze wykonane na takim mrozie.
:shock: Mam pytanko dotyczace Kanady. Wybieram sie tam za 8 tygodni, nie na dlugo, bo zaledwie 12 dni, wiec musze wybrac pomiedzy Ottawa a Quebec City. Ktore bardziej warto odwiedzic jezeli chodzi o architekture, atmosfere, parki i puby etc.? Ktore robi wieksze wrazenie? Zatrzymuje sie glownie w Montrealu wiec zasadniczo odleglosc do miast nie gra roli. Dzieki
Hmm, ciężkie pytanie. Dla nas numer jeden był festiwal zimowy w QC, najlepszy jaki tam widzieliśmy, dlatego lepsze wspomnienia mamy z tego miasta. Wodospad też robił wrażenie, a starówka była chyba najładniejsza z odwiedzonych miast (aczkolwiek jest kompaktowa - za dużo tam rzeczy do zrobienia chyba nie ma). W Ottawie natomiast na pewno więcej jest rzeczy do zrobienia, jest to zdecydowanie kulturalna stolica tamtego regionu, a i architektury ciekawej też tam trochę jest - plus jeśli jedziesz tam za 2 miesiące to może już rejs po tysiącu wysp będziesz mógł odbyć (jest to niewiele dalej). Wszystko zależy co Cię interesuje. Odwiedź i Ottawę i QC
:P
Ja akurat teraz marznę w Kanadzie. Jeśli chodzi o rejsy ,,1000 wysp,, to polecam początek w małej miejscowości Gananoque. To tylko mały kawałek od autostrady 401, niedaleko Kingston.Mam nadzieję,że niedługo stopnieją lody,bo teraz rzeka Św. Wawrzyńca kompletnie zamarznięta.Muzeum sztuki w Ottawie bardzo polecam. Spore zbiory m.in. impresjonistów.
Washington, mocno odświeżam temat, ale powiedz proszę, jak wspominasz podróż Megabusem z Toronto do NY? I jak wyglądała sytuacja z przekroczeniem granicy oraz kontrolą wizową?
Z tego co pamietam to podroz bezproblemowa, malo ludzi i dosc komfortowo. Natomiast kontrole graniczna zapamietalem dobrze bo byla super szybka i wygodna - przejscie maks kilkanascie minut nam zajelo (w porownaniu do prawie 3h ostatnio na przylocie do LAX)Wysłane z mojego JY-G4S przy użyciu Tapatalka
Mam nadzieje, że nic się nie zmieniło przez te 3 lata, zarówno w kwestii komfortu jazdy, jak i pokonania granicy
:) Może warto będzie się przemęczyć te 12h w drodze. Dziękuje za odpowiedź.
Nie znaczy to że pominęliśmy zwiedzanie samego miasta, o nie. Kilka obrazków z miejskiego życia, m. in. Art Gallery of Ontario
Kensington Market – zdecydowanie oryginalne miejsce ;)
Chinatown – jak zawsze można tu było tanio i dobrze zjeść
CN Tower – ikona Toronto
Downtown
I w końcu niezapomniany widok – panorama Toronto w nocy z promu na wyspy!
Na koniec został nam obowiązkowy punkt każdej wizyty w te rejony – wodospady Niagara! Samo miasteczko Niagara Falls jest ciekawe – tyle możliwości wzięcia szybkiego ślubu to chyba poza tym tylko w Las Vegas ;) Wreszcie też ze względu na olbrzymią konkurencję przyzwoite ceny noclegów. Ale w końcu nie po to tu przyjechaliśmy lecz by wśród zimowego klimatu
zobaczyć upragnione wodospady – "amerykański"
i w końcu ten najbardziej znany widok - Horseshoe Falls
Oczywiście w takim miejscu trudno by nie powstało wiele komercyjnych atrakcji – jednak w zimę większość z nich nie jest dostępna – zarówno wycieczka statkiem, jak i zejście "za" wodospady (możliwe jest tylko zejście do połowy, skąd widok jest co najmniej średni). Zamiast tego polecam spożytkować pozostałe $ na jedne z najlepszych win lodowych na świecie, z których słynie ten region – najlepiej do deseru, mniam!
Na tym w zasadzie mógłbym zakończyć tą krótką fotorelację, opuściliśmy w końcu przeraźliwie mroźną (przynajmniej w prowincji Quebec) Kanadę. ALE – przecież powrót z wycieczki mieliśmy z NY..
CDNCzęść 5 (i ostatnia) – Nowy Jork
Przy pomocy Megabusa za 1$ dostaliśmy się z Toronto do Nowego Jorku. Witajcie Stany Zjednoczone!
Najtańszy nocleg jaki udało nam się znaleźć skierował nas do portowego Brooklynu – mieliśmy wrażenie że jesteśmy jedynymi białymi w okolicy ;) Nocleg udało nam się znaleźć w prywatnym pokoju ze śniadaniem za 26$ od osoby, co choć mega drogo jak na NY uważamy za fajną cenę – tym fajniejszą że mieliśmy rewelacyjnych gospodarzy – jednego dnia widząc że jem płatki z mlekiem na śniadanie host stwierdził "O nie, tak się nie jada w Ameryce!" wyszedł na 3min i wrócił z ryżem z podwójną porcją mięsa (kurczak+wołowina) mówiąc "To jest śniadanie, jedz" ;] Poza tym mieliśmy przysłowiowy rzut beretem do mostu brooklińskiego – który sam w sobie jest ikoną.
Widok na Manhattan
Nasze zwiedzanie było dość typowe jak na pierwszą wizytę.
Zaszliśmy więc na Time Square nocą
Musieliśmy też zobaczyć panoramę miejską nocą z samej góry – ze względu na więcej pozytywnych opinii zdecydowaliśmy się na Top of the Rock, a nie Empire State
Następnego dnia trzeba było udać się pooglądać Statuę Wolności. Wybraliśmy opcję budżetową – z darmowego promu na Staten Island. Lecz przedtem zahaczyliśmy o Battery Park
Widok z promu na Statuę Wolności
I na Manhattan
Mieliśmy szczęście że w tym czasie wypadał chiński nowy rok – idealny powód do odwiedzenia Chinatown
I obejrzenia wszystkich parad
Ogólnie jak zapewne zorientowaliście się ze zdjęć lub z własnych doświadczeń w Nowym Jorku w lutym nie jest zimno – śnieg jest raczej rzadkością. Nic więc dziwnego że z powodu dość intensywnych opadów śniegu które były zapowiedziane na następny dzień (ok 40cm śniegu miało spaść) amerykanie ogłosili stan klęski żywiołowej, uruchomili gwardię narodową i ewakuowali mieszkańców niektórych wysp :D :D :D
Ale czego się spodziewać po narodzie gdzie konieczne jest umieszczanie napisu "uwaga, gorące" na kubkach z kawą.. Podobno o całej sytuacji było nawet w polskich mediach, bo moi zaniepokojeni rodzice zadzwonili do mnie że usłyszeli że huragan/burza śnieżna ma przejść nad NY i jak my wrócimy do Polski ;) Nam taki śnieg był nie straszny i wyruszyliśmy na spacer po Central Parku.
Oczywiście opisane miejsca nie są jedynymi które odwiedziliśmy, będąc 4 dni w NY da się zwiedzić całkiem sporo – ta relacja nie jest jednak przewodnikiem, musiała by być wtedy o wiele dłuższa;)
Wszystko co dobre kiedyś się kończy, i tak też skończyła się nasza Amerykańska przygoda. Czas więc na krótkie podsumowanie. Jeśli nie zraziły Was warunki pogodowe, mogą to zrobić koszty takiej wycieczki..
23 dni podróży – 2 na dojazd z/do Brukseli, 17 dni w Kanadzie i 4 dni w USA – kosztowały nas od osoby 4770zł :/ (za wszystko - loty, busy, wypożyczenie samochodu w Kanadzie, hotele, jedzenie, narty itd)
z czego drugi najwyższy koszt po locie to 3 dni na nartach - kosztowały nas 1033zł/os..
Była to moja najdroższa podróż w życiu, i tak pozostanie na pewno w bliżej nieokreślonym czasie - na kontynent Amerykański nie wybieram się ponownie przez najbliższe kilka lat – koszty są zdecydowanie nie na kieszeń studenta, myślałem że uda mi się budżetowo jakoś podejść te kraje – nie udało się, wydałem na tą jedną wycieczkę więcej niż zwykle kosztują mnie 3 miesiące podróży – żałuję tylko trochę ;)
Jeśli ktoś ma jakiekolwiek pytanie dotyczące któregokolwiek z opisanych miejsc - chętnie odpowiem, o ile będę w stanie :)